Łk 2, 16-21
Pasterze pospiesznie udali się do Betlejem i znaleźli
Maryję, Józefa i Niemowlę, leżące w żłobie. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli o tym,
co im zostało objawione o tym Dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli,
dziwili się temu, co im pasterze opowiadali. Lecz Maryja zachowywała wszystkie
te sprawy i rozważała je w swoim sercu.
A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za
wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to było powiedziane.
Gdy nadszedł dzień ósmy i należało obrzezać Dziecię,
nadano Mu imię Jezus, którym nazwał Je anioł, zanim się poczęło w łonie Matki.
„Bóg zesłał swojego Syna, zrodzonego z Niewiasty”
W
oktawie, czyli w ósmym dniu po Bożym Narodzeniu, kiedy według kalendarza
cywilnego przypada pierwszy dzień nowego roku, katolicy świętują Macierzyństwo
Maryi Matki Bożej i wraz z Nią radują się faktem, że Jej Boski Syn otrzymał
ludzkie imię – Jezus. A myślę, moi Drodzy, że powinniśmy sobie cenić ten
ogromny nasz katolicki przywilej, jakim jest znajomość Maryi i cześć, jaką
względem niej żywimy.
Cornelia
Otis Skinner, nie będąca katoliczką, odwiedzając Rzym zobaczyła Madonnę
Sykstyńską, namalowaną przez Rafaela. Oczarowana Jej pięknem napisała
wzruszający wiersz:
„Nie znałam Cię wcześniej –
nikt mi nie powiedział,
że jesteś Matką czułą i troskliwą.
Odczuwam boleśnie
brak Twojej pociechy,
o wiarę proszę, najprostszą, lecz żywą.
Spójrz, Matko łagodna
na łzy, które płyną,
gdy dziecko klęcząc błaga Twej opieki.
Niech twarz Twa pogodna
mój smutek uleczy
i nie pozwoli zgubić się na wieki.
Dzisiejsze święto zaprasza i zachęca nas wszystkich, by zwrócić się do
Maryi z podobnie czułą tęsknotą i miłością. A jest to tym bardziej uzasadnione,
że jest Ona nie tylko Matką Jezusa, lecz także Matką Kościoła oraz Matką każdej
i każdego z nas.
Katolicka
nauka o Macierzyństwie Maryi ma za sobą ogromny wysiłek teologów, zwłaszcza
pierwszych Ojców Kościoła i bogatą, pełną dramatyzmu historię. Kościół bowiem
od samego początku usilnie rozwijał swoją teologię dotyczącą tajemnicy
Chrystusa i roli, jaką w dziele Odkupienia, zgodnie z księgami Pisma świętego,
odegrała Jego ziemska Matka – Maryja.
W
Składzie Apostolskim, który jest najstarszym wyznaniem naszej wiary mówimy, że
„wierzymy w Jezusa Chrystusa, który się począł z Ducha Świętego i narodził się
z Maryi Panny”. Określenia Boża Rodzicielka, Bogurodzica, po grecku Theotokos,
zaczęto używać w odniesieniu do Maryi w Aleksandrii, w Egipcie, już w II wieku
i niebawem rozpowszechniło się ono w całym Kościele.
Jednakże
w V wieku przeciw temu tytułowi ostro wystąpił patriarcha Konstantynopola,
Nestoriusz, domagając się, by go zaniechano. Bo „jakże stworzenie może być
matką Stwórcy?” – mówił. Według niego w Chrystusie były nie tylko dwie natury –
boska i ludzka, ale także dwie osoby, połączone ze sobą jedynie zewnętrznie,
przez miłość, i nie stanowiące organicznej, osobowej jedności. Jezus, jego
zdaniem, nie był więc Bogiem, ale tylko człowiekiem, w którym Syn Boży
zamieszkał jakby w świątyni. W związku zaś z tym Maryja nie zrodziła
Boga-Człowieka, mówił, lecz tylko Jezusa, człowieka, w którym potem zamieszkała
Druga Osoba Boska. Dlatego też uważał, że nie można Jej nazywać Bożą
Rodzicielką. Tytuł ten może być używany co najwyżej w przenośni, twierdził,
podobnie jak mówi się o tej czy tamtej kobiecie, że jest matką księdza albo
biskupa. Wiadomo bowiem, że nie urodziła ona biskupa ni księdza, ale zwyczajne,
nieporadne dziecko, które potem dopiero zostało biskupem albo kapłanem.
Tymczasem
inni biskupi, z patriarchą Aleksandrii, świętym Cyrylem na czele, byli innego
zdania. Kościół wierzył od samego początku – mówili – że Chrystus jest
odwiecznym Synem Boga. Jest On zrodzony z Ojca zanim cokolwiek zaczęło istnieć.
Po raz drugi natomiast narodził się w czasie, w ludzkiej naturze, czyli jako
Człowiek, z Maryi Dziewicy. Jest On jedną, niepodzielną osobą mającą dwie
natury: boską i ludzką. Dlatego też każdy, kto mówi, że Maryja jest Matką
Jezusa, ale nie jest Matką Boga, dzieli Go na dwie osoby. Tego zaś absolutnie
nie można przyjąć. Ta sama osoba, która została przed wiekami zrodzona z Boga,
została poczęta w czasie w swojej ludzkiej naturze, w łonie Maryi, i przez Nią
zrodzona w Betlejem.
Bóg-Człowiek
jest jedną osobą i w związku z tym, że Maryja jest Matką Jezusa, może też być
słusznie nazywana Matką Boga.
Celem
rozstrzygnięcia wynikłego sporu w roku 431 około dwustu ówczesnych biskupów
zebrało się na soborze w kościele Najświętszej Maryi Panny w Efezie, na terenie
dzisiejszej Turcji. Tłum wiernych tłoczył się od rana przy drzwiach świątyni
oczekując w udręczeniu i niepewności na ich decyzję. Ludzie chcieli bowiem
wiedzieć z całą pewnością czy Jezus jest Synem Bożym czy nie; czy Maryja jest
Bożą Rodzicielką czy nie.
22
czerwca 431 roku o zmierzchu drzwi kościoła się otworzyły i jeden z biskupów
zaczął czytać orzeczenie: „Jezus jest Synem Bożym, Maryja jest Matką Boga,
Bogurodzicą...”. Wierni przerwali mu wołając z radością: „Boża Rodzicielka,
Boża Rodzicielka”, i cały tłum rozpłynął się po ulicach miasta w procesjach z
pochodniami w rękach, powtarzając entuzjastycznie: „Matka Boga, Bogurodzica,
Theotokos!” „Całe miasto tonęło w
światłach i huczało od radości – pisał w liście do swoich wiernych święty
Cyryl. – Przed nami szły niewiasty
wymachując kadzielnicami, a lud towarzyszył nam aż do naszych mieszkań”.
I trzeba
przyznać, że ta decyzja biskupów obroniła tajemnicę Bożego Narodzenia, która
właśnie niesie prawdę, że przedwieczny Syn Boga przyszedł na świat w ludzkim
ciele poprzez Maryję, swoją ziemską Matkę.
Kiedy
mówimy, że Maryja jest Matką Boga nie mamy na myśli tego, oczywiście, że jest
Ona Matką Jezusowego Bóstwa. Absolutnie, nie! Ona jest Matką ludzkiej natury
Boga, który z miłości ku nam zechciał stać się Człowiekiem. I to jest właśnie
zdumiewająca prawda naszej wiary, prawda, którą uroczyście dzisiaj świętujemy.
Jakkolwiek jednak chrześcijanie od wieków czczą Maryję, jako Matkę
Chrystusa, to szczególnie bliska jest Ona milionom matek, które podobnie jak
Ona znają trud i radość macierzyństwa i przez wiele lat bywają zatroskane o
losy swoich dzieci.
Norweska powieściopisarka, Sigrid Undset
(1882 – 1949), laureatka nagrody Nobla, matka kilkorga dzieci, wychowująca
jednocześnie troje dzieci męża z jego pierwszego małżeństwa, tak pisała o czci
Maryi: „Jeżeli wierzymy, że Bóg zbawił nas, biorąc nasze ciało i naszą krew, to
względem Tej, w której łonie ukształtował to ciało, powinniśmy mieć szczególną
cześć, powinniśmy żywić uczucie jedyne, niepodobne do żadnego innego uczucia.
Powinniśmy być względem Niej pełni szacunku, delikatności i współczucia wobec
Jej niewypowiedzianych cierpień, a równocześnie pełni radości płynącej z faktu,
że w Królestwie Bożym zajmuje Ona miejsce szczególne”.
Jednocześnie pisarka była przekonana, że macierzyństwo każdej matki,
uświęcone przez Maryję, jest rzeczą świętą i godną wielkiego szacunku. Mówiła,
że każda dobra matka jest kimś wyższym od ministra, bo jest niezastąpiona w
swych funkcjach, podczas gdy większość ministrów można zastąpić w każdej chwili
i to zazwyczaj z pożytkiem.
Natomiast pod adresem kobiet, aby uświadomiły sobie, jak
wielką podejmują odpowiedzialność, dając życie dziecku, powiedziała: „Kobieta
nie może stać się nikim lepszym jak dobrą matką, ale też nikim gorszym jak złą
matką”.
Kiedy w
1928 roku otrzymała nagrodę Nobla, Norwegia uczciła ten fakt urządzając 7
grudnia w Oslo wielką uroczystość, podczas której wręczono pisarce olbrzymi
laurowy wieniec. Następnego dnia, to znaczy w święto Niepokalanego Poczęcia
Maryi, zaniosła ona ten wieniec do katolickiego kościoła i złożyła przed ołtarzem
Matki Bożej.
Mówiąc o
Macierzyństwie Maryi nie sposób pominąć faktu, że jest Ona nie tylko Matką
Jezusa, lecz także Matką Kościoła. Chrystus bowiem i Jego Kościół są złączeni
ze sobą tak ściśle, jak winne gałązki ze swoim krzewem i głowa z pozostałymi
członkami ciała. I podobnie jak nie można rozdzielić Chrystusowego Bóstwa i
Człowieczeństwa, tak nie można oddzielić osoby Chrystusa od Jego Ciała, którym
jest Kościół. Dlatego Sobór Watykański II mówi: „wyznajemy, że Maryja jest
Matką Chrystusa i Matką Kościoła”.
Ponieważ
zaś Kościół to nic innego jak Lud Boży odkupiony przez Chrystusa i zgromadzony
w jedno w Duchu Świętym, jest sprawą oczywistą, że Maryja jest Matką każdej i
każdego z nas, którzy ten Lud stanowimy. Każdy z nas bowiem żyje życiem Jezusa,
Syna Maryi, życiem, które otrzymał od Niego na chrzcie świętym. Wisząc na
krzyżu i patrząc na Jana Apostoła Jezus o każdym z nas powiedział do Maryi:
„oto syn Twój”, i każdemu z nas dał Ją za Matkę: „oto Matka twoja”. Dlatego ostatni
Sobór uczy, że Maryja jest naszą Matką w porządku łaski.
To
potrójne Macierzyństwo Maryi, które dzisiaj w Kościele uroczyście świętujemy,
rozpoczęło się – jak zapewne pamiętamy – w chwili, kiedy anioł Pański oznajmił
Maryi w Nazarecie Boży zamiar i kiedy Ona odpowiedziała: „fiat”, niech tak się
stanie.
W ostatni
dzień któregoś roku pewien mężczyzna powiedział do swego kolegi: „Słyszałeś?
Nasz rząd i naukowcy postanowili dodać do długości nowego roku jedną sekundę!”
„To wspaniale – opowiedział żartobliwie jego rozmówca – w nadchodzącym roku
będzie można zrobić dużo więcej niż w tym, który mija”. Tamten mu odrzekł: „Cóż
wielkiego możesz zrobić w ciągu jednej sekundy?” „Mogę powiedzieć „fiat”, niech
się stanie”, odparł.
Dzisiaj,
kiedy rozpoczynamy Nowy Rok kalendarzowy, postarajmy się znaleźć jedną sekundę,
by za Maryją powiedzieć Panu Bogu „fiat”, „tak”, „niech się stanie to, co dla
mnie, Ojcze, przewidziałeś”. A później, podobnie jak Maryja, zachowujmy
wszystkie sprawy, które nas spotykają i wokół nas się dokonują i rozważajmy je
w swoim sercu. Wtedy naprawdę nic nie będzie dla nas niemiłym zaskoczeniem ani
przykrą niespodzianką, gdyż będziemy w tym widzieli doskonały zamiar Ojca,
który nas kocha i czuwa nad tym, by najlepsze nasze życzenia, które wzajemnie sobie
dzisiaj składamy i w odniesieniu do nas samych i naszych najbliższych, stały
się rzeczywistością.
A chociaż w
rozpoczynającym się dzisiaj roku 2017 upływa 500 lat od wystąpienia Lutra i
narodzin protestantyzmu, 300 lat od powstania masonerii i 100 lat od wybuchu
komunistycznej rewolucji sowieckiej, które to wydarzenia przyniosły ogrom bólu
ludzkości, i po których dotąd jeszcze wiele ran się nie zabliźniło, nie traćmy
ducha, nie poddawajmy się lękowi i nie wpadajmy w przerażenie.
Upływa
bowiem także 100 lat od objawień Matki Bożej w Fatimie, gdzie zapewniła, że
ostatecznie zatriumfuje Jej Niepokalane Serce. Zachowajmy więc ufność. Jesteśmy
wszak o 100 lat bliżej Jej zwycięstwa. Święta Boża Rodzicielka wszystkich,
którzy pokładają nadzieję w Jej Synu będzie wspierała w ich codziennych
zmaganiach, rozproszy wszelkie ciemności i przez wszystkie zawirowania,
niepewności i zdradliwe zakręty życia, przeprowadzi bezpiecznie.
No comments:
Post a comment