Verba volant, scripta manet
Zacznijmy może
od samych fundamentów. Człowiek, to C + U + D, czyli Ciało, Umysł i Dusza. I chociaż
przed nami cała wieczność, my troszczymy się bardziej o nasze ciało niż o naszą
duszę.
Zakładam,
że do kościoła, jako Polacy i ludzie wierzący chodzimy w każdą niedzielę i
święta. Chociaż wiem, że to jest założenie grubo przesadzone.
Nasze polskie
Msze św. trwają w przybliżeniu godzinę +. Z tego na homilię i Słowo Boże przypada,
znowu w przybliżeniu, pół godziny +, załóżmy. Oczywiście, wielu z nas ma także
kontakt z wiarą katolicką poza kościołem. W pewnych okresach roku niektórzy z
nas chodzą częściej niż raz na tydzień na Mszę św. i inne nabożeństwa, jak
Nieszpory, Roraty, Droga Krzyżowa, Gorzkie Żale, majowe, różańcowe.
Ale,
ja chciałbym naszą uwagę skupić teraz głównie na homiliach i rekolekcjach.
Homilia
i nauka rekolekcyjna trwa powiedzmy 15-20 min. To wszystko są uproszczenia i
szczegóły mało istotne. Ważniejsze są proporcje.
Zastanówmy
się teraz ile czasu w tygodniu spędzamy przed telewizorem, przed komputerem,
radiem np. podczas jazdy samochodem i na czytaniu prasy, nie katolickiej. Oczywiście
znowu niektórzy z nas czytają nie tylko prasę katolicką, jak np. „Niedzielę”,
ale i książki religijne też. Ci nie są obiektem tych rozważań.
Porównajmy
teraz dwie wielkości. 15, a może i więcej minut w tygodniu na homilie i kilka a
pewnie i kilkanaście godzin w tygodniu, a może i więcej na oglądanie i
słuchanie tekstów i obrazów niemających wiele wspólnego z naszą katolicką
wiarą.
Czy
w tej sytuacji można się dziwić, że Polacy zapominają o Bogu, o katolickiej
wierze i o Kościele? A, jeśli do tego dodamy jeszcze opinię, która moim zdaniem
też zawiera w sobie część prawdy, że Kościół zapomniał o narodzie. To mamy
oczywiście uproszczony, ale wart dalszej analizy obraz ducha narodu polskiego
na dzień dzisiejszy.
Przejdźmy
teraz do szczegółów.
Słuchamy
pięknej, mądrej homilii, czy nauki rekolekcyjnej. Słowo goni słowo. Zdanie goni
zdanie. Myśl goni myśl. Obraz goni obraz.
Nie
mamy ani chwili na to, aby się zatrzymać, aby pomyśleć, zapamiętać, bo już
płyną następne słowa, zdania, myśli, obrazy. Nikt nie jest w stanie tego
przyswoić, pozostają tylko wrażenia i urywki.
Czasem
jest chwila po zakończeniu homilii, ale to na niewiele się zda. Bo przecież już
jedne myśli przykryły poprzednie, … Za chwilę dalsza część Mszy św.
Jak
rozwiązać ten problem?
Oczywiście
nie po to przychodzimy do kościoła, aby przede wszystkim wysłuchać homilii. Ale
ja skupiam naszą uwagę tylko na tym problemie.
Bardzo
często nauki rekolekcyjne są nagrywane, aby potem można je było jeszcze raz
ewentualnie wysłuchać i rozważać. Nie uważam tego za dobre rozwiązanie. Bo
chociaż możemy nagranie zatrzymać, cofnąć i posłuchać jeszcze raz, a nawet
wiele razy, to nie to samo, co zapisana treść homilii na papierze, lub w formie
elektronicznej umieszczona w internecie.
Dopiero
treść zapisana bez dźwięku pozwala każdemu z nas zapoznawać się z tym tekstem
naszym własnym tempem. Można czytać małe i większe kawałki tekstu, rozmyślać
nad nimi bez większy kłopotów, jakie występują w nagraniach głosu.
Wniosek
pierwszy – każda nauka, każda homilia jeszcze tego dnia, kiedy została
wygłoszona powinna być umieszczona w internecie, na stronie internetowej danej
parafii.
Oczywiście,
jeszcze nie wszyscy wierni korzystają z internetu. Więc można by homilie
publikować w biuletynach parafialnych. Obawiam się jednak, że biuletyny wtedy
by się bardzo rozrosły, więc może praktyczniejszym rozwiązaniem byłoby
przygotowanie na każdą Mszę św. odpowiedniej ilości kopii papierowych homilii dla
tych osób, które nie korzystają z internetu.
Podobne
rozwiązanie proponuję w przypadku nauk rekolekcyjnych.
Jakie
są jeszcze dodatkowe korzyści z takich rozwiązań?
Pierwsza
i najważniejsza korzyść, to to, że kapłan musi staranniej niż dotychczas
opracowywać swoje homilie.
Drugie
to to, że mając tekst na papierze lub w komputerze możemy do niego wracać,
kiedy tylko mamy na to czas i ochotę.
Osoby
chore, lub ci, którzy z innych ważnych przyczyn nie mogli być na Mszy św. mogą
przynajmniej zapoznać się z homilią. W trakcie rekolekcji również nawet ci, co
danego dnia nie mogli wziąć udziału w rekolekcjach, mogą się zapoznać z nauką
rekolekcyjną wygłoszoną tego dnia.
Ale,
jednak najważniejszą korzyścią będzie to, że nauka Kościoła wreszcie podawana
będzie wiernym w formie i treści łatwiejszej do przyswojenia sobie.
Można
i trzeba z nią obcować dłużej niż przez 15-20 min na tydzień.
Już
starożytni pouczali się wzajemnie, że słowa ulatują, pismo pozostaje. Skorzystajmy wreszcie z tych odkryć.
Uratujmy przynajmniej te 15-20 min. dla dobra wiernych.
I
na zakończenie jeszcze jedna uwaga raczej do rekolekcjonistów. Starajcie się
cały swój wysiłek, całą swoją mądrość włożyć w przygotowanie nauki
rekolekcyjnej a nie w przygotowanie dowcipu, czasem zupełnie nie na poziomie i niemającego
wiele wspólnego z treścią nauki rekolekcyjne. A to tylko dlatego, żeby każdy z
nas wychodził z kościoła nie z dowcipem, ale przynajmniej z jedną myślą zawartą
w nauce rekolekcyjnej.
No comments:
Post a comment